-
„Miasto uśpionych kobiet” – Gyula Krúdy
Jak to zwykle bywa ze zbiorami opowiadań, także kolekcja historii spisanych piórem Krúdy’ego ma swoje lepsze i gorsze momenty. Są jednak w Mieście uśpionych kobiet powiastki iście mistrzowskie, które kilkoma zdaniami potrafią zabrać w minioną, przedwojenną codzienność.
-
„Cannibalism: A Perfectly Natural History” – Bill Schutt
Schutt udowadnia, że nawet książka o kanibalizmie może być napisana z poczuciem humoru i polotem, stanowiąc przeciwieństwo nudnej, akademickiej lektury, będąc pierwszorzędną rozrywką.
-
„Nigdziebądź” – Neil Gaiman
Gaiman kreuje frapujący, eskapistyczny świat, który zmusza głównego bohatera książki do przewartościowania własnego życia.
-
„Zaginione Miasto Boga Małp” – Douglas Preston
Preston zabiera czytelnika w ekscytującą podróż po gęstych, nietkniętych od stuleci przez ludzką stopę lasy Mosquitii w Hondurasie.
-
„Zaginione miasto Z. Amazońska wyprawa tropem zabójczej obsesji” – David Grann
Zaginione miasto Z to rzecz napisana wprost fenomenalnie, proza żywa, barwna i porywająca od pierwszych zdań. Reportaż, który czyta się niczym najlepszą fikcję literacką.
-
„The Yoga of Max’s Discontent” – Karan Bajaj
Książki nawiązujące do duchowości tak wschodu jak i zachodu, nie są moim literackim konikiem, jednak od czasu do czasu lubię zaglądać do nietypowych dla mojego gustu książek.